niedziela, 13 stycznia 2013

Everyone's the same, no exceptions.


Imię: Florence
Nazwisko: Hanari
Wiek: 9 lat, 18 listopada (ciekawostka - prawdziwa data urodzin Flo)
Pseudonim: Na czacie Florennce, skrót - Flo.
Pokój: 15




                  Uczennica szkoły podstawowej we Francji. Mieszkała w domku piętrowym z dwójką rodzeństwa. Jedno starsze, drugie młodsze. Chociaż to tylko pierwsze piętro, cierpi na lęk wysokości mimo wieloletnich przyzwyczajeń. I boi się kiedy ktoś ją przerzuca przez ramię lub wisi w jakikolwiek sposób do góry nogami. Panikuje wtedy. To dlatego, że już nie raz spadła z drążka podczas szkolnych wuefów.

                     Jak to 9-cioletnia dziewczynka - Flo jest dziecinna. Lubi, kiedy ktoś ją nosi na plecach albo na ramionach, skąd wszystko będzie widzieć. Ma też zamiłowanie do zwierząt, szczególnie koni. Miała pewne marzenie z nimi związane, ale wydaje się nie do spełnienia przez warunki. Towarzystwo nastolatków i dorosłych jej przypadło, dlatego przestała lubić inne dzieci, tak. Czy ma jakieś uzdolnienia? Nie bardzo. W końcu jest tylko dzieckiem. Nienawidzi obnażać ciała. Nie ciągnie ją do wody tylko dlatego, że musi nosić strój kąpielowy. Wspominałam, że cierpi na bezsenność i nie lubi spać w swoim własnym łóżku? Może wszędzie, byle nie tam. Raz nawet było jej wygodnie pod łóżkiem jednego z mieszkańców tego hotelu...

                      A teraz o jej wyglądzie. Niska, brązowowłosa dziewczynka z taki samym kolorem oczyma. Jej 'tradycyjny' ubiór to szkolny mundurek składający się z białej wizytowej koszuli, czerwonej spódniczki i związanej chustki na szyi tego samego koloru. Zawsze, ale to zawsze nosi rozpuszczone włosy. Nie lubi ich związywać. I powiem też, że uwielbia kiedy ktoś je dotyka. Zasypia przy tym. Można powiedzieć, że to jej słaby punkt. Ulegnie takiemu czemuś.


O tym, jak dostała się na wyspę:
               Miała spędzić wakacje na morzu. Wycieczka była fundowana przez szkołę, za znajdowanie się w pierwszej piątce uczniów zajmujących najlepsze miejsca w konkursach krajowych. Przejdę od razu do momentu, w którym wszystko się zaczęło. Popołudnie, przerwano quiz jaki starsi koledzy przygotowali dla nas. Włączył się alarm słyszalny na całym statku, nie bardzo wiedziała po co, kiedy czuje że nie dzieje się nic złego. Jej opiekun podał kamizelkę ratunkową, według przepisów. Nie panikowała. Jeszcze nic nie wiadomo, ale alarm nie świadczy za dobrze. Inne dzieci nie miały pojęcia o panującej sytuacji, denerwowały się i nie wiedziały gdzie podziać. Chaos i bałagan się wzbudzał, aż nauczyciele uspokoiły nas wszystkich łagodnym tonem, a dźwięk alarmu ucichł.
- To nie było przez przypadek. Są podejrzenia o to, że w naszym statku zdarzył się "wypadek" i możliwe, że idziemy na dno. - w tym momencie paru z jej grupy wziął płacz - Póki co, inni sprawdzają o co chodzi. Jesteśmy zobowiązani poinformować Was o tym i przeprowadzić na specjalne łodzie, jeśli dojdzie do najgorszego. Teraz skierujcie się do swoich opiekunów. Powiedzą Wam co robić. - zrobiła, jak instruktor kazał. Ale za Chiny nie potrafiła odnaleźć swojego miejsca w tym zamieszaniu. Dołączyła się do innej grupy, a co to szkodzi skoro za kilka godzin może jej już nie być? Wszystko będzie OK. Tylko, że kiedy myślała w ten sposób, zawsze działo się odwrotnie.
                     Wszyscy już mieli kamizelki ochronne. Czekaliśmy teraz tylko na sygnał kapitana statku. Zaraz się wszystkiego dowiemy, bo nauczyciel poszedł po informacje. Długo nie wracał, a inni nauczyciele gdzieś się zapodziali. Gdzie są w takim momencie? Wszyscy się niecierpliwią, a oni pewnie palą sobie papieroski gdzieś z tyłu. Wszyscy, na pewno wszyscy poczuli nagłe uderzenie w statek. Paru nawet się przewróciło od tego. Przyleciał zdyszany nauczyciel wyraźnie zszokowany i zagubiony. Każde patrzałki zwróciły się w jego kierunku. Odkaszlnął, poprawił się po czym zaczął mówić.
- Uciekajcie gdzie pieprz rośnie, kapitan nie żyje! - Popieprzyło go, żeby tak otwarcie mówić o takim czymś?! Flo i nie tylko ona wdała się w panikę i przestała kontrolować się. Była w strachu, jak każde dziecko. Przepychała się przez ludzi bez celu. Liczyło się teraz tylko to, żeby przeżyć. Ktoś złapał ją za dłoń i pociągnął w stronę, gdzie grupy dzieci wsiadało na łódki. Cudem wcisnęli się i jako pierwsi wsiedli w bezpieczne miejsce. W tym momencie sznury, które trzymały łódkę poluzowały się, a nawet zerwały. Florence i nieznajomy byli w niej. Co prawda zerwali się na wodę, ale nie przewrócili się i pozostali nietknięci. Bez dłuższego namysłu wiosła wdały się w ruch i skierowaliśmy się w stronę najbliższej wyspy. Znana jako Silent Rose. Ku zdziwieniu, nieznajomy zaprowadził ją do hotelu Dante, gdzie miała tymczasowo zamieszkać, aż rodzice nie dowiedzą się o tym wszystkim i po nią przyjadą. Był wtedy 18 lipca 2011 roku, miała siedem lat. Mało, ale była zdolna do uczestniczenia w konkursach. Można więc stwierdzić, że tamtejszy program nauczania był znacznie bardziej wymagający. Czekała na rodziców, nie wrócili.


Dodatkowe informacje:
* Jest aseksualna.
* Wbrew wieku może czasem wykazać się inteligencją nieprzystającą 9-ciolatce.
* Jest tolerancyjna, ale włażenie w brudnych buciorach na dywan to przesada.
* Nie potrafi wiązać butów.
* Boi się władać bronią.
* Nienawidzi masła. To przez skazę białkową, która już co prawda minęła, ale przyzwyczaiła się nie jeść tego jedynego nabiału. Mleko, ser, jogurty, itd. nie są jej wrogami.

4 komentarze: