niedziela, 13 stycznia 2013

Oto Ja ! Bóg tego miasta, władca monitoringu !


 Jestem Jurij Miedwiediew.
Urodzony dnia 25 stycznia. Moje pochodzenie – Rosja. Jednak mieszkałem od dłuższego czasu na owej wyspie, ponieważ mój ojciec został właścicielem jednego z hoteli znajdujących się właśnie na niej.
Nie mam nic do ludzi ale odkąd zamieszkaliśmy na wyspie unikałem ich. Całe dnie spędzałem przed komputerem z zasłoniętymi oknami w pokoju. Czasem gdzieś wychodziłem poznawałem nowe miejsca.
W moim pokoju zawsze na jednym komputerze grałem, szukałem informacji o różnych rzeczach albo rozmawiałem z ludźmi, a na drugim obserwowałem co działo się w hotelu ponieważ podpiąłem się nim do monitoringu.
Jednak tego pamiętnego dnia wszystko się zmieniło.
Siedziałem wtedy jak zwykle przy komputerach i popijałem kawę, kiedy nagle zauważyłem na monitorze dosyć niecodzienną rzecz. Otóż kiedy drzwi windy na jednym z pięter się otwarły, na ziemie upadła dziewczyna w roztarganych ubraniach i jakby brudna. Zdaje się, że komuś lub czemuś próbowała się wyrwać. Zbliżyłem się do monitora i zauważyłem, że w windzie jest drugi człowiek który… Gryzł ją ? Chwile potem dziewczyna przestała się szarpać i to co zobaczyłem było niczym wycięte z filmu.
Człowiek który ją trzymał wyjadał jej narządy wewnętrzne. Odsłoniłem okno, a za nim ujrzałem chaos panujący na ulicy. Szybko dotarło do mnie, że w mieście nie jest bezpiecznie. Wyszedłem z pokoju. W mieszkaniu które znajdowało się na najwyższym piętrze hotelu i było mojego ojca, było dziwnie cicho. Pomijając oczywiście odgłosy z ulicy. Nikogo nie było. Przecież poszedł do sklepu ! Zabrałem pistolet, który ojciec trzymał zawsze na górnej półce w swoim pokoju i nóż. Patrząc na to co się działo wiedziałem już. że on nie wróci. Spojrzałem jeszcze na monitor żeby sprawdzić okolice i inne piętra.Na jednym z pięter zauważyłem chłopaka wybiegającego z pokoju. Wydawał się być „normalny”. Pomyślałem, że jeśli wybiegnie z hotelu od tak skończy jak większość ludzi w mieście. Wybiegłem jak najszybciej z mieszkania i.. nie winda była niebezpieczna. Pobiegłem więc żeby go zatrzymać.
 W hotelu było już pusto. Jak widać ludzie w panice próbowali gdzieś uciekać co okazało się dla nich samobójcze.
Odnalazłem więc chłopaka i nim mnie zauważył złapałem go za rękę i pociągnąłem w stronę schodów do piwnicy. Tam znajdywało się przejście które kiedyś znalazłem. Prowadziło kanałami aż za miasto. Była to najbezpieczniejsza droga żeby gdziekolwiek uciec, ponieważ w mieście panował zbyt wielki chaos. Zaprowadziłem go aż do starego Hotelu za miastem który znalazłem kiedyś szukając zajęcia. Był on w dość dobrym stanie. Jego właściciel który to został sam w nim zmarł nie długo przed tym dniem. Wszystkie rzeczy dalej tam były.
Tak wiec.. mieszkamy w nim od dnia 22 lipca 2011 roku.
Prawdopodobnie dla innych już nie istniejemy. Możliwe że dla reszty świata wyspa jest już całkiem martwa.
Jednak my tu jesteśmy.. i zrobimy wszystko żeby przeżyć.
Pokój ma numer 12.
Broń: Pistolet i nóż sprężynowy


 

1 komentarz: