Mała Kiru *-* .... |
Pochodzenie: Polska
Pseudonim: Biała Wilczyca
Broń: >.<
- Yea! - wysłużone sprężyny w kanapie jęknęły potępieńczo gdy 37 kg żywej masy rzuciły się na nie z rozpędu. Niska, mająca może ze 155 centymetrów, drobna blondynka oparła się wygodnie majtając bosymi nogami w powietrzu. Uśmiechnęła się wesoło, niczym wcielone zUo tymi swoimi spiłowanymi ząbkami, zaplatając zgrabnymi, długimi palcami wiecznie nieułożone, sięgające pasa włosy w gruby warkocz. Popatrzyła po zebranym ludzie, już po chwili lądując na kolanach Aven a lodowate stopy wkładając pod udo zacnego Diavola. Urocze dziecko...
- Ciociuuu...! Zrobisz coś do jedzeniaaa~ ? - Dziewczyna odwróciła dwubarwne, granatowo-zielone tęczówki na jęczącego chłopaka.
- Yucik, kocham cię całym mym zgniłym serduszkiem, ale NIE.
Cóż o Kirley dużo mówić. Jest szczupłą, aczkolwiek całkiem hojnie obdarzoną przez naturę dziewczyną. Nie potrafi opowiadać o sobie i nie lubi tego - więc pytania zwykle spełzają na niczym. Jednym z jej różnorakich dziwactw (prócz nagminnego kradnięcia męskich koszul i bluz, molestowania włosów, podgryzania obojczyków, silnego uzależnienia od mleka oraz przytulania, kompletnie nieogarniętej orientacji seksualnej, pociągu do dominacji i bycia najsłodszym damskim neko-uke na świecie) jest fakt, że NIE UŻYWA nazwiska. Posiada i owszem - lecz jeszcze nie zdarzyło się by ktoś go usłyszał.
Nie potrafi spać sama. Zajmuje pokój nr 3 lecz zazwyczaj przesiaduje niemal całą noc zawinięta w koc na parapecie okiennym. Chyba, że jest się do kogo przytulić...*
Z reguły można zobaczyć raczej roześmianą, wybuchową dziewczynę pełną niespożytej energii. Wszędzie jej pełno, chce wszystko wiedzieć, wszystkim pomóc nie mówiąc nic o sobie. Potrafi być jadowita, wredna i kocha ironię. Wykazuje silne skłonności sadystyczno-schizofreniczne w otoczce całkowicie szczerej nieprzewidywalności.
Ale jak się przyjrzysz to to ma sens.
To po prostu skorupa.
Kirley panicznie boi się siebie i faktu, że jej nie zaakceptują. Potrzebuje dużo ciepła i stąd ta chęć tulenia się do wszystkich. Łatwo się przywiązuje do ludzi i zbyt szybko zaczyna uważać ich za przyjaciół. Kiedyś mało się nie zabiła skacząc ze swojego ego na swoje IQ i od tej pory ego znikło. A samoocena zapadła się w sobie i udaje że jej nie ma.
Dlatego dziewczyna nałożyła maskę "mała radosna cholera", uzbroiła się w jad i ruszyła na podbój świata udając że wszystko jest okey. Skorpion.
Przyjaciele wiedzą, że bardzo łatwo ją zranić, ale nic nikomu nie powie. Że zawsze mogą do niej przyjść, bo nawet jak kogoś nie lubi to pomoże. Uzbrojona w tasak i kaftan bezpieczeństwa wydusza zeznania i odprawia egzorcyzmy. Że jeśli nie odda czegoś za mleko to nie odda nigdy. Że nie da sobie pomóc, bo nie i już.
Kocha:
- ciasteczka ryżowe - podgryzanie Diavola
- czytanie - czekoladę
- niebieski - mleko z płatkami
Nienawidzi: - słówka "nom" - ludzi nadętych
- papierosów
- zapachu piwa
* Diavol, czy nasza umowa nadal jest aktualna? o_O"
Czy opowiedziała im prawdę? Nie. Czy skłamała? Też nie. Pominęła tylko
parę istotnych faktów, o których nie musieli wiedzieć. Była jedną z sześciu
dziewczyn-wilków, maszynek do zabijania niewygodnych Federacji Rosyjskiej. Z
przyznaczonym obszarem Ameryk. Ichiru, dając jej nazwisko nie wiedział, co
dziewczyna robi w każdy piątek na „wieczorkach filmowych”. Chile. Argentyna.
Kanada. USA. Brazylia. Kuba. Trzydzieści trzy ciała gubernatorów, sędziów,
znanych mediom psychopatów, senatorów, komendantów policji. Trzydzieści trzy
zwłoki z rozszarpanymi psimi kłami gardłami. Pogruchotaną krtanią. Rozerwanymi
tętnicami. Dziewczyna skuliła się w kłębek, próbując zapomnieć o koszmarach
każdej nocy, wszechobecnej krwi, zwierzęcego przerażenia w oczach ofiar,
skowytów bólu, charczenia tlenu w rozdartej krtani. Te twarze powracały, razem
z wiecznym zimnem, śmiejąc się szyderczo do wtóru słów Miszy: Haroszaja rabota...
Historia? Moja historia? – dziewczyna zaśmiała się cicho i
był to jeden z niewielu razy, gdy siedzący wokół ludzie mogli zobaczyć jej
idealnie spiłowane kły. – Naprawdę chcecie? Wedle życzenia...
Zostałam urodzona ósmego listopada w szczecińskim szpitalu.
Moja matka, lekarz farmaceuta, wyjechała do Ameryki tylko po to, by nadać mi na
imię Kirley. Szesnaście miesięcy po moich narodzinach umarł ojciec.
Przeprowadziliśmy się do Rosji, gdzie zostałam wcielona do dziecięcej siatki
szpiegowskiej. Spiłowano mi zęby, przerobiono źrenice oraz struny głosowe oraz
nadano pseudonim ”Biała Wilczyca”. Matka wynalazła uniwersalny lek na ADIS,
trzy miesiące później umarła na zmutowany antygen tego wirusa. Lek nie działa w
grupie krwi A Rh-. Brat zostaje modelem, zmienia nazwisko na Kuroshi i ściąga
mnie do Ameryki. Jako dorosły przejmuje nade mną opiekę prawną. A potem trafiam
na tą wyspę. – jasnowłosa zamilkła patrząc na nich nieco pustym wzrokiem. Po
chwili przeniosła wzrok na Rayana. – Odkąd tu jestem NIE mam nazwiska.
Szaleniec z tasakiem, what.
OdpowiedzUsuń........ To nei jest akademia tylko HOTEL...
OdpowiedzUsuńnarzekasz, naprawdę xD
UsuńTeż Cię kocham <3 Ale w hotelu ludzie też moga pałnić jakieś funkcje <3 Lekarz się przyda :D
OdpowiedzUsuńNo jeden dobry <3 wlasnie! Wiec zostaje jak jest<3 moze tak byc, prawda Ryan?
UsuńKIRUUUUUU ... :************ Diablico zero wspominki o fetyszu obojczyków? Wstyd.
OdpowiedzUsuńOj tam oj tam jak wejde na kompa to dodam Cx poza tym TU Kir nie jest takim zbocuchem <3<3
UsuńOgarnij się, skoro ją dołączyłam to i Kiri bedzie zbocuch :D
Usuńo nie.. a liczyłam na trochę normalności... xD dobrze, jak chcesz. *wylewa na nia ciepła czekoladę... na jej cudne rude kłaczki*
UsuńNo ba, jeszcze się pytasz? *głosem Bugusława Lindy*
OdpowiedzUsuńYAY! *zaciesz, dźga go w ten sexowny brzuch*
UsuńŻe dźganie brzucha przynosi ci tyle radochy, to wolę nie wiedzieć ile ci przynosi... dobra, tu są dzieci xD
Usuń*popatrzyła na niego z dezaprobata* Dzieci jak dzieci, ja sie bardziej boję co się lęgnie tam u ciebie w głowie... *i dźga dalej z zacieszem*
Usuń