Gdzie jestem? | Mapa


Hotel Dante.


Na początku lat pięćdziesiątych wyspa Silent Rose była jednym z najchętniej odwiedzanych przez turystów miejsc na świecie. Był to raj na ziemi. Różnorodność przyrodnicza, ciekawa kultura rdzennych mieszkańców, piękne widoki i niskie jak na tamte czasy ceny. Właśnie wtedy, młody, pochodzący z polski Edward Krasiński odziedziczył stary, piękny, mały zamek, który znajdował się z dala od miasta, oczywiście na Silen Rose Island. Był to najszczęśliwszy dzień w życiu młodego Edwarda. W rezydencji "Dante" zaczęły się prace remontowe, bo już za pół roku miał znajdywać się tu elegancki hotel. Przebudowa starego zamku nie była trudna - był on bardzo prosty w planach. Otwarcie nastąpiło 22 maja 1953 roku. Był to strzał w dziesiątkę! Przez pierwsze 5 lat hotel miał ciągłe rezerwację, które wyprzedzały się nawet o dwa miesiące. Dochody były wysokie, a sam hotel hipnotyzował każda osobę, która przekroczyła potężny próg drzwi głównych. Wchodząc ukazywał się prosty korytarz ciągnący się na ok 15 metrów, zakończony był schodami na wyższe piętra. Po lewej strony od drzwi znajdował się mały pokoik - recepcja. Jedno z ulubionych miejsc pana Edwarda. Gdy poszło się trochę do przodu, równolegle po obu stronach stały zawsze otwarte drzwi. Jedne prowadziły do pokoju dziennego, a drugie do jadalni, przez która wchodziło się też do kuchni. Pokój dzienny był bardzo oblegany. Na ściane równoległej do drzwi został wybudowany kominek, który dawał wielką radość, ogrzewając w zimę tymczasowych mieszkańców. Przed nim stał stolik do kawy, a po jego obu stronach dwie duże sofy. Koło okna stały 4 regały z książkami, a obok nich fotele z etażerkami i lampkami. Na ścianach widniały piękne obrazy i lustra, dzięki którym pokój stawał się większy i jaśniejszy. Było tu też piękne, zabytkowe pianino... Ah, te wieczorki przy których wszyscy grzecznie siedzieli i słuchali pięknej gry... A te zapachy wydobywające się z kuchni! Personel kuchenny był sprawdzony i bardzo utalentowany. W jadalni znajdowało się 15 stolików, a do każdego z nich były przyporządkowane 4 krzesła. Duża ilość okien sprawiała, że w letnie gorące dni można było tam siedzieć i obserwować piękna naturę nie męcząc się na słońcu. Cały parter był utrzymany w klasycznej stylistyce. Wszystkie podłogi drewniane lecz było tu wiele dywanów, te w pokoju dziennym były najmilsze w dotyku. Ściany zaś pokrywały burgundowe tapety, gdzie nie gdzie z drewnianymi wstawkami. Wchodząc po starych, ale bardzo wytrzymałych schodach czuło się niesamowitego ducha luksusu. Pierwsze piętro... Bardzo stare, tak jak parter miało niewymienione drewniane podłogi, ale ściany były już pomalowane na miłą w odbiorze zieleń. Na każdym piętrze znajdywało się 5 sporych pokoi. Drugie piętro było podobne do pierwszego, ale ściany były żółte, a trzecie - najnowsze, ponieważ całe dobudowane - czerwone. Hotel posiadał też piwnicę, w której było sporo win - zostały jeszcze po starych właścicielach. Piękny był też sam ogród. W jego centrum wykopano małe zejście na ogniska, dookoła ustawiono wielkie ławki. Było tam wiele drzew owocowych i mały stawik.
 W latach 70. przed hotelem "Dante" wybudowano fontannę, garaż dla właściciela i mały parking. Jednak z czasem wyspa zaczęła stawać się zapomniana przez turystów. Najgorzej było w roku 1995, starawy już pan Krasiński musiał zacząć pracować, aby hotel nie upadł. Zaczęto w nim robić częste przyjęcia, wesela, stypy. Co dawało niewielki zysk, ale na utrzymanie wystarczało. "Dante" nie był już tym luksusowym hotelem, nie było pieniędzy na ulepszenia, remonty. Ściany zaczęły blaknąć, podłogi skrzypieć a rury dudnić. To wszystko ciągnęło się tak aż do 2011 roku. Ponad 80sięcio letni właściciel zmarł. Idealnie w dniu wybuchu epidemii. Jego życiowy dorobek, ze względu na położenie stał się domem dla małej garstki ludzi - ocalonych. Całe miasto "Silen Rose" upadło. Tak samo jak port który znajdywał się niedaleko. Nikt nie wie co się stało, jedyną wskazówką były tajemnicze zapiski pana Edwarda. Może kiedyś komuś uda się odnaleźć odpowiedź.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz